Case study:
Szyfrowanie dysku
gwarancją naszego bezpieczeństwa

szyfrowanie dysku

Janusz po kilku latach oszczędzania na wymarzone wakacje zamówił, w jednym z najlepszych biur podróży w Warszawie, wycieczkę dla siebie i dla swojej żony. Karolina od dawna namawiała go, aby pojechali do Polskiej Wenecji Północy, Wrocławia. Przez wzgląd na zbliżającą się rocznicę ich ślubu uznał, że sierpień będzie najlepszym momentem na romantyczny wyjazd. Kiedy przekazał Karolinie radosną nowinę o tym, że za tydzień wyjeżdżają na 5 dni do Wrocławia, dostał ogromnego buziaka i zobaczył uroczy rumieniec na jej twarzy.

Więcej Artykuł

Następnego dnia Karolina była gotowa do wyjazdu, bagaż spakowany, konieczne zakupy wykonane. Pięć kolejnych dni ciągnęło się strasznie długo, ale wreszcie nadszedł ten wymarzony dzień, dzień wyjazdu. Janusz, jak przystało na prawdziwego faceta, jedyne o czym pamiętał to o komputerze, bez którego nie ruszał się na krok, a od momentu kiedy zakupił sobie telefon z Internetem, który można było podłączyć do komputera, nic więcej do życia nie było mu potrzebne.

Pojechali taksówką na dworzec kolejowy, z którego odjeżdżał ich pociąg. Na peronie był straszny tłok. Turyści tłoczyli się jak mrówki w mrowisku. Hałas i zgiełk nie pozwalał zebrać myśli. Szczęśliwie już po kilku chwilach para znalazła swoje miejsca w pachnącym nowym pociągu, który miał ich zawieść do wymarzonego raju. Zasiedli wygodnie i z uśmiechami na twarzy rozpoczęli swoją podróż. Po przybyciu do czterogwiazdkowego hotelu pozostawili swoje bagaże i ruszyli na podbój Wenecji Północy. Cudowny wieczór spędzony na poszukiwaniu wrocławskich krasnali skończył się wyśmienitą kolacją na starówce. Przyszedł czas powrotu do hotelu…

Zgodnie z codziennym rytuałem Janusz po wzięciu orzeźwiającego prysznica postanowił zasiąść do swojego komputera i zobaczyć co słychać w Wielkim Świecie. Udał się wprost do miejsca, gdzie spoczywały ich bagaże i w tej samej chwili potworny dreszcz przeszył jego ciało. Okazało się, że walizka do której zapakował swój komputer była pusta. Nerwowymi ruchami zaczął rozpakowywać resztę bagaży. Karolina z niecierpliwością patrzyła na niego, podświadomie zdając sobie sprawę, że coś się stało. Janusz nagle się wyprostował i przez zaciśnięte zęby wydobył z siebie jękliwym głosem: „nie ma… Ukradli nam komputer”. Lekko załamany opadł na fotel przy nocnym stoliku i zaczął po cichu robić „rachunek sumienia”, jak wiele danych miał zapisanych na dysku i co może się stać, kiedy wpadną w niepowołane ręce. Karolina cierpliwym głosem starała się go uspokoić, jednak on nie przestawiał wyliczać: dokumenty, projekty, zdjęcia... Kilka chwil później, jakby tego było mało, przypomniał sobie słowa firmowego informatyka, który przestrzegał żeby zaszyfrował dane, które ma na swoim komputerze i zrobił sobie ich kopię. Niestety żadnej z tych operacji nie wykonał wcześniej. Pozostało zgłosić całą sprawę na policję i liczyć, że cudownym zbiegiem okoliczności ktoś zwróci jego komputer lub nie wykorzysta do niecnych celów tego, co na nim znajdzie. Już następnego dnia około południa telefon Janusza wydał znajomy dźwięk, świadczący o odebraniu wiadomość tekstowej. Drżącą dłonią odblokował urządzenie, kciukiem prawej ręki wyświetlił treść od nieznanego nadawcy. Jego oczom ukazał się tekst, zakończony drwiącym uśmieszkiem: „Cześć Janusz, zobacz jakie fajne zdjęcia... :-)”. Po chwili urządzenie zabrzmiało po raz drugi. Tym razem wiadomość zawierała link do strony internetowej. Serce mężczyzny biło coraz szybciej, na czole pojawiło się kilka kropel potu, a przez jego głowę w jednej chwili przemknęło tysiąc myśli. Kliknął… Kilka sekund później na ekranie pojawiły się zdjęcia jego żony przeznaczone tylko dla niego, a teraz dostępne dla wszystkich. Bezradny usiadł na fotelu i czekał na rozwój sytuacji. Dwadzieścia minut później pojawiła się kolejna wiadomość: „Jeśli nie chcesz, żeby wszystkie zdjęcia trafiły do sieci, musisz zapłacić. Przelej 10 tysięcy na konto 00 0000 0000 0000 0000. Masz czas do jutra”. Po ten wiadomości telefon zamilkł…

Kiedy Janusz opisał całą sytuację Karolinie na jej twarzy pojawiło się przerażenie, zaraz potem do oczu napłynęły łzy, których nic nie było w stanie powstrzymać. Nie potrafili zebrać myśli, każde z osobna zadawało sobie po cichu pytania: co teraz, skąd wziąć tyle pieniędzy, co jeszcze może się stać?

Poniedziałkowy poranek dla obojga był chyba najtrudniejszym w ich wspólnym życiu. Potwornie zmęczeni nieprzespaną nocą udali się do banku po pożyczkę. Po załatwieniu formalności przelali pieniądze na konto szantażysty. Chwilę później telefon znów ożył. Z nadzieją spojrzeli na siebie. Janusz nerwowo wyciągnął smarfona z kieszeni. Czym prędzej chcąc odczytać wiadomość, w której po raz kolejny był tylko link. Kliknął i w tym samym momencie nadzieja na szczęśliwe zakończenie zamieniła się w nieopisany ból w klatce piersiowej. Grymas na jego twarzy oznajmił Karolinie, że wszystko na nic. Reszta zdjęć trafiła do sieci.

Brak szyfrowania dysku okazał się dla Janusza bardzo zgubny. Parze udało się pozbierać dopiero po roku od zaistniałej sytuacji. Długo zajęło im zgłaszanie zamieszczonych zdjęć w sieci administratorom, w celu ich usunięcia. Komputera nigdy nie został odnaleziony. Mężczyzna już do końca swojego życia zapamięta, aby odpowiednio wcześnie szyfrować swoje dane.

Do góry Artykuł

Europejskie Rozporządzenie o ochronie danych

Ten przewodnik po kluczowych założeniach europejskiego Rozporządzenia już teraz przygotowuje organizacje do nowych wymagań prawnych... więcej